|
Plaża
Apr 3, 2015 18:12:48 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 18:12:48 GMT 1
Nie musiał pytać; mogli przymknąć tylko za jedno. Tak zwane szeroko pojmowane cwaniactwo. – Pewnie nie – burknął z przekonaniem, bo tacy jak Sven nigdy długo nie siedzą; wsypie kogoś, jeśli będzie trzeba. – Wróci, zanim zdążymy zatęsknić za jego krzywą mordą. Nagle okazuje się, że Sven to najbardziej lubiany człowiek na dzielni.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 18:17:06 GMT 1
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 18:17:06 GMT 1
Wygląda na to, że ludzie nie czują się tu dobrze ze zmianami. - Szkoda, naszprycowaliby go kaszą i przestałby się panoszyć. Ingvald nie był wybredny, szczerze mówiąc nie pamiętam, żeby jadł i prawdopodobnie on również nie pamięta, ale z własnej odsiadki pamiętał właśnie tę pierdoloną kaszę. Dzień w dzień. I wysoki, przewiercający na wskroś głos tłustej baby, która ją roznosiła. Wzdrygnął się mimowolnie. Równie dobrze mógł tę kaszę rozumieć metaforycznie.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 18:32:14 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 18:32:14 GMT 1
Valter najgorzej wspominał chyba celę, tak ciasną, że ledwo mógł się w niej obrócić, a miał pierdoloną klaustrofobię i zdarzało mu się tłuc łbem w ścianę, kiedy nie mógł już tego znieść. Nikomu tego nie życzył. Naprawdę nikomu. – W Bergen go capnęli – przypomniał sobie nagle i nachmurzył się. – Co on robił w Bergen? Nie trzeba się było, kurwa, wychylać!
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 18:37:48 GMT 1
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 18:37:48 GMT 1
- Próbował swoich sił w prawdziwym biznesie. Ingvaldsen zaśmiał się podle, bo mu się przypomniało, że Sven tak bardzo wyrywał się z tego zapchlonego miasta (słowa Svena, Ingvaldowi było tu dobrze), że nie docierało do niego, że nigdy nie dorówna kanciarzom z Bergen.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 18:46:15 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 18:46:15 GMT 1
Valter pozwolił sobie westchnąć. – Skurwysyn miał farta. Jako człowiek z gangsterską przeszłością, któremu udało się dożyć trzydziestki i stracić przy tym tylko dwa palce, wiedział, że w prawdziwym biznesie trzeba znać swoje miejsce, inaczej kończy się w rzece w betonowych butach. Innymi słowy, wyżej dupy nie podskoczysz.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 18:56:25 GMT 1
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 18:56:25 GMT 1
Ingvald zdecydowanie się z tym zgadzał. W odróżnieniu od Valtera czerpał jednak pewną satysfakcję z tego, że innym się nie udało. - Wielka, wielka dziura po Svenie - zaśpiewał nieoczekiwanie. Przejąłby jego działkę tutejszego biznesu, gdyby wiedział, czym się zajmował, ale niestety - nigdy wcześniej go to nie interesowało.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:02:25 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 19:02:25 GMT 1
Trafniej byłoby zapytać – czym Sven się nie zajmował. Tę wielką dziurę po nim i jego skromnej działalności należało chyba traktować dosłownie i Valter westchnął raz jeszcze, bo kto mu teraz skołuje to i owo, jak będzie w potrzebie? Ciężkie, ciężkie życie.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:07:17 GMT 1
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 19:07:17 GMT 1
Odkryłam, że Ingvald ma bardzo skromne potrzeby życiowe, najprawdopodobniej nie będzie mu brakowało dostawcy. Będzie mu za to brakowało człowieka do wydzierania się po nocy na rynku. Ingvald uwielbiał wkurwiać tym ludzi, a śpiewka na trzech szła mu znacznie lepiej. Myślę, że naprawdę zabolałoby go, gdyby stracił jeszcze Jorgena. Na szczęście ten nie wybierał się do Bergen - miasta, gdzie puszkują. Ingvald dokończył butelkę, nie zwracając już uwagi na to, żeby dzielić się z Valterem. Wpatrywał się obojętnie w morze, najwyraźniej coś knując.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:18:19 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 19:18:19 GMT 1
Valter również na wszelki wypadek zamierzał unikać Bergen; niby obecnie nie robił nic nielegalnego poza pędzeniem skromnej ilości bimbru, ale na każdego porządnego obywatela zawsze znajdzie się jakiś paragraf. Nie bardzo wierzył w sprawiedliwość, nigdy nie widział tego dziwu na oczy. Oficjalnie wyrażam nadzieję, że knucie Ingvaldena nie obejmowało Majora, który tak świetnie bawił się z umierającą w męczarniach nyką; z całą resztą jesteśmy pogodzeni.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:20:37 GMT 1
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 19:20:37 GMT 1
Ingvald nie zauważał Majora. Zwierzęta go nie obchodziły, chyba że były dorodną nyką. - Co dla niego robiłeś?
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:23:43 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 19:23:43 GMT 1
Tym lepiej dla Majora. – Rąbałem. Valter niewiele więcej potrafił, ale wcale mu to nie przeszkadzało; nigdy nie miał żadnych ambicji i dzięki temu wciąż był żywy, podczas gdy jego kuzyn od dawna leżał w ziemi martwy.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:25:29 GMT 1
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 19:25:29 GMT 1
- A inni? Nie chciało mu się rozpoznawać terenu. Mógłby pójść do miasta i podpytać, ale okropnie nie chciało mu się wstawać z tego piasku, mimo że odmarzały mu już jaja.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:28:40 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 19:28:40 GMT 1
Splunął sobie od niechcenia. – Nie pytałem. Ni chuja go to nie interesowało, a wiedza to jednak straszne brzemię.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:30:18 GMT 1
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 19:30:18 GMT 1
Ingvald pokiwał głową i rzucił butelką za siebie. - Idę się dziś nawalić.
|
|
|
Plaża
Apr 3, 2015 19:32:11 GMT 1
Post by Valter Skovgaard on Apr 3, 2015 19:32:11 GMT 1
Valter nie ruszył się z miejsca; chyba przymarzł na dobre. – Powodzenia. Z czasem nawalenie staje się niestety coraz trudniejsze.
|
|