Post by Lena Gilbert on Mar 29, 2015 15:17:13 GMT 1
Lat trzysieści siedem, stan cywilny - mężatka w separacji. Ma dwie córki - Scarlett (lat pięć) i Audrey (lat cztery). Mąż na stałe mieszka w Anglii.
Historię Leny do tego momentu wszystkie już znamy, więc to sobie darujemy, przejdziemy od razu do interesujących faktów, czyli do niewierności Gilberta. Lena nie jest taka głupia i wreszcie się domyśliła, że posuwał Amber, a że już mu sporo wybaczyła, tym razem, nie wytrzymała. Dogłębnie zraniona i upokorzona spakowała siebie i dziewczynki i bez słowa wyniosła się do Norwegii. Teraz, żeby nie myśleć, prawie całą energię wkłada w naukę norweskiego.
Jest właścicielką fabryki produkującej eliksiry opóźniające starzenie i nieźle się na tym dorobiła. Kupiła więc piękny, duży dom nad wodą i mieszka tam z córkami oraz ich niańką Inge. Spokój tego miasteczka naprawdę ją wycisza.
Niedawno znów zaczęła rozmawiać z Gilbertem, w końcu mają dzieci i jakoś muszą się dogadywać. Dziewczynki spędzają na zmianę po dwa tygodnie u niego i u niej. Obie są śliczne jak małe aniołki, starsza wrodziła się bardziej w tatusia, młodsza zdecydowanie jest kopią Leny. Poza oczami - obie odziedziczyły je po Gilbercie, co trochę Lenę boli, bo ogląda je każdego dnia, a wciąż mu nie wybaczyła.
Na początku pobytu w Norwegii w ogóle nie nosiła obrączki, wszystko było zbyt świeże, wreszcie jednak się przełamała, by nie musieć się opędzać od facetów, przecież jest atrakcyjną kobietą.
Stara się nie pokazywać emocji ani w pracy, ani w domu, bardzo zamknęła się w sobie i straciła sporo z pogody ducha. Do mężczyzn odnosi się z chłodną rezerwą, najważniejsze są dla niej córki.
Znów pali, w końcu nic tak nie uspokaja jak papieros, ale nigdy przy dzieciach. Jest naprawdę wspaniałą matką, nieba by dziewczynkom przychyliła, kto by się spodziewał po doświadczeniach z j e j matką. Każdą wolną chwilę spędza z nimi, ewentualnie brzdąka coś na gitarze lub pianinie - małe bardzo to lubią. Nie robi już jednak tego tak często jak kiedyś, bo wspomnienia ciągle są bolesne.
Po przyjeździe nie znała tu nikogo, szybko jednak zaprzyjaźniła się z Else, która pracuje jako radca prawny w jej firmie. Udziela Lenie lekcji norweskiego i służy poradą prawną również prywatnie, bo ostatnio Lena zaczęła się zastanawiać nad rozwodem, chociaż ciągle tego kretyna kocha.
W jej wyglądzie niewiele się zmieniło - na szczęście nie nabawiła się po ciążach niepożądanych skutków ubocznych (wiwat eliksiry!). Właściwie to dzięki separacji zaczęła bardziej dbać o figurę, więc jest trochę szczuplejsza. Długie ciemne włosy, które tak lubiła nosić rozpuszczone, teraz najczęściej spina w luźny kok. Nadal kocha sukienki, mimo niskiej temperatury raczej nie spotkacie jej w spodniach.
Czasem czuje się naprawdę samotna, ale zaciska zęby i stara się być silna, nie potrzebując do tego Gilberta, ale chyba sama się oszukuje.
Historię Leny do tego momentu wszystkie już znamy, więc to sobie darujemy, przejdziemy od razu do interesujących faktów, czyli do niewierności Gilberta. Lena nie jest taka głupia i wreszcie się domyśliła, że posuwał Amber, a że już mu sporo wybaczyła, tym razem, nie wytrzymała. Dogłębnie zraniona i upokorzona spakowała siebie i dziewczynki i bez słowa wyniosła się do Norwegii. Teraz, żeby nie myśleć, prawie całą energię wkłada w naukę norweskiego.
Jest właścicielką fabryki produkującej eliksiry opóźniające starzenie i nieźle się na tym dorobiła. Kupiła więc piękny, duży dom nad wodą i mieszka tam z córkami oraz ich niańką Inge. Spokój tego miasteczka naprawdę ją wycisza.
Niedawno znów zaczęła rozmawiać z Gilbertem, w końcu mają dzieci i jakoś muszą się dogadywać. Dziewczynki spędzają na zmianę po dwa tygodnie u niego i u niej. Obie są śliczne jak małe aniołki, starsza wrodziła się bardziej w tatusia, młodsza zdecydowanie jest kopią Leny. Poza oczami - obie odziedziczyły je po Gilbercie, co trochę Lenę boli, bo ogląda je każdego dnia, a wciąż mu nie wybaczyła.
Na początku pobytu w Norwegii w ogóle nie nosiła obrączki, wszystko było zbyt świeże, wreszcie jednak się przełamała, by nie musieć się opędzać od facetów, przecież jest atrakcyjną kobietą.
Stara się nie pokazywać emocji ani w pracy, ani w domu, bardzo zamknęła się w sobie i straciła sporo z pogody ducha. Do mężczyzn odnosi się z chłodną rezerwą, najważniejsze są dla niej córki.
Znów pali, w końcu nic tak nie uspokaja jak papieros, ale nigdy przy dzieciach. Jest naprawdę wspaniałą matką, nieba by dziewczynkom przychyliła, kto by się spodziewał po doświadczeniach z j e j matką. Każdą wolną chwilę spędza z nimi, ewentualnie brzdąka coś na gitarze lub pianinie - małe bardzo to lubią. Nie robi już jednak tego tak często jak kiedyś, bo wspomnienia ciągle są bolesne.
Po przyjeździe nie znała tu nikogo, szybko jednak zaprzyjaźniła się z Else, która pracuje jako radca prawny w jej firmie. Udziela Lenie lekcji norweskiego i służy poradą prawną również prywatnie, bo ostatnio Lena zaczęła się zastanawiać nad rozwodem, chociaż ciągle tego kretyna kocha.
W jej wyglądzie niewiele się zmieniło - na szczęście nie nabawiła się po ciążach niepożądanych skutków ubocznych (wiwat eliksiry!). Właściwie to dzięki separacji zaczęła bardziej dbać o figurę, więc jest trochę szczuplejsza. Długie ciemne włosy, które tak lubiła nosić rozpuszczone, teraz najczęściej spina w luźny kok. Nadal kocha sukienki, mimo niskiej temperatury raczej nie spotkacie jej w spodniach.
Czasem czuje się naprawdę samotna, ale zaciska zęby i stara się być silna, nie potrzebując do tego Gilberta, ale chyba sama się oszukuje.