|
Post by NPC on Mar 26, 2015 22:33:58 GMT 1
Prawdopodobnie najbardziej przerażające miejsce na świecie. Wszyscy umrzemy. A miłość nigdy już nie zwycięży.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 2, 2015 18:09:48 GMT 1
Niby najbardziej przerażające miejsce na świecie, a jednak nasza drobna Ylva szła lasem całkiem pewnie. Oczywiście – bardzo uważnie obserwowała wszystkie krzaki, nasłuchiwała i zaciskała palce na różdżce, którą trzymała w kieszeni płaszcza i ogólnie zachowywała ostrożność, wiadomo, lasu nie wolno lekceważyć. No, w każdym razie do czasu, bo kiedy z zarośli wypadł na nią Major – najpierw pisnęła przestraszona, a potem uspokoiła się prawie zupełnie. W końcu jeśli był tu Major, to w pobliżu musiał być i Valter, a przy Valterze powinno być bezpiecznie, prawda? No właśnie. I rzeczywiście – po chwili spaceru Ylva zauważyła Valtera. – Valter! – zawołała na powitanie. – Sven się znalazł. Od razu przechodzimy do konkretów, bo nie będziemy przecież pytać, co u Valtera słychać, no nie? Wiemy, że i tak by nie odpowiedział.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 2, 2015 18:22:25 GMT 1
U Valtera od dziesięciu lat słychać to samo. Prowadził stabilne życie. Aktualnie rąbał, jak można się domyślić, rekreacyjnie trochę, bo mieszkał gdzieś niedaleko, było leniwe popołudnie, zimno tak, że krew człowiekowi w żyłach ścinało – co innego niby można było robić, jeśli nie rąbać? – Tacy jak on zawsze się znajdują – odburknął, nie zaprzestając machania siekierą; zdziwił się trochę, że Ylva specjalnie wybrała się do lasu, żeby mu to powiedzieć, ale kto by zrozumiał te kobiety, takie niezależne się teraz zrobiły i po lasach same chodzą. Major dreptał wokół niej ucieszony.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 2, 2015 18:28:06 GMT 1
Zatrzymała się w bezpiecznej odległości od Valtera i pochyliła, żeby pogłaskać Majora. – Złapali go w Bergen z jakimiś nielegalnymi roślinami. Hahaha, przemycik.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 2, 2015 18:37:13 GMT 1
To go akurat nie zdziwiło. Myślał jednak chwilę nad tym, co usłyszał, marszcząc brwi i oddychając ciężko, bo ścinanie drzewa to nie jest lekka robota. – Bergen to kawałek stąd – wyartykułował w końcu, co mu się w tym nie zgadzało; miał Svena za lokalnego kanciarza, a nie jakiegoś gangstera, i to jeszcze miastowego. Entuzjazm Majora nie słabł.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 2, 2015 18:45:46 GMT 1
Entuzjazm Ylvy w sprawie głaskania Majora też nie słabł. – Też mnie to zdziwiło. Prawda jest taka, że nie chciało mi się szukać dużego miasta na północy Norwegii. – W każdym razie zatrzymali go do wyjaśnienia sprawy. Nie wróci tutaj zbyt szybko.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 2, 2015 18:56:54 GMT 1
To na północy Norwegii są jakieś duże miasta? Trochę było mu chyba smutno, że zapuszkowali Svena – jasne, kantował wszystkich na każdym kroku, ale poza tym równy był z niego gość, można było się z nim napić i pośpiewać szanty, czy coś, a poza tym, jako człowiek z gangsterską przeszłością, Valter nikomu nie życzył skończenia w pierdlu, i to jeszcze przez jakieś zielsko, które z jakiegoś powodu zostało uznane za nielegalne przez jakiegoś krawaciarza. – Kiedyś na pewno. Będziemy tęsknić, Sven.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 2, 2015 19:03:32 GMT 1
Nie wiem. Większe od Gjesvaer pewnie są. Chociaż jedno? – Ale do tego czasu nie będzie robił z nikim żadnych interesów. Podeszła do Valtera bliżej.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 2, 2015 19:10:52 GMT 1
Valter wyczuł wreszcie, że chodziło tutaj o coś więcej niż tylko o uprzejme poinformowanie go, gdzie poniosło Svena; zamachnął się siekierą i wbił ją w pień tak, że już tam została, a sam wyprostował się, pociągnął nosem i spojrzał na Ylvę wyczekująco. – No i? Do niego trzeba mówić bezpośrednio i prostymi słowami.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 2, 2015 19:25:10 GMT 1
Podeszła jeszcze bliżej i spojrzała na niego spokojnie. – Skoro siedzi w areszcie, to i tak nie ustawi się z tymi ludźmi od drewna, prawda? Więc nie podbierzemy mu tego interesu, jeśli załatwimy wszystko sami. Wystarczająco jasno?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 2, 2015 19:32:20 GMT 1
Valter spojrzał na nią z pewnym politowaniem. Wiedział, o co jej chodzi, rozmawiali już o tym; nie lubił tylko, jak ktoś tak owijał bez końca w bawełnę, zamiast powiedzieć wprost: Sven siedzi w pierdlu, więc teraz ja mówię ci, gdzie masz rąbać, rusz dupę i zasuwaj, kasa się sama nie zarobi. Podrapał Majora za uchem; postanowił milczeć i dać jej jeszcze jedną szansę.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 2, 2015 19:47:18 GMT 1
Ylva westchnęła. Mówiła tak prosto i widziała, że Valter ją zrozumiał, a mimo to wymagał od niej ordynarności. Wcale nie miała ochoty tak stawiać sytuacji, bo z jej punktu widzenia wcale tak to nie wyglądało, ale skoro to był jedyny sposób na tego niedźwiedzia... – Valter, przejmuję interes z drewnem. Od dzisiaj pracujesz dla mnie. Spojrzała mu poważnie w oczy.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 2, 2015 19:59:05 GMT 1
W odpowiedzi Valter uśmiechnął się z takim nieprzyzwoitym zadowoleniem, jakby co najmniej udało mu się podstępem namówić ją, żeby płaciła mu podwójną stawkę – jego usta wprawdzie pozostawały niewidoczne, ale można było to poznać po zmarszczkach, jakie pojawiły się w kącikach jego oczu, bawiła go bardzo tym swoim wymuszonym, rzeczowym tonem. – Tak jest – wymamrotał jednak posłusznie, łapiąc za siekierę i wyrywając ją z pnia na znak natychmiastowej gotowości do pracy. Będziemy tęsknić, Sven, ale życie toczy się dalej i trzeba zarobić na żarcie dla Majora, mamy nadzieję, że zrozumiesz.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 2, 2015 20:51:33 GMT 1
Ylva zrobiła coś, czego absolutnie nie powinny robić silne i niezależne kobiety, tj. rozpromieniła się z radości, że jej wyszło, i ledwo powstrzymała się przed rzuceniem się Valterowi na szyję z tego szczęścia. Zaraz oczywiście skarciła się w myślach za takie pomysły, za tę euforię, ale co mogła poradzić na to, że głęboko w serduszku miała jeszcze resztki tego uroczego kaczątka, jakim kiedyś była. Ba, Ylva wcale nie chciała się tych resztek pozbywać – czasem działały one dużo lepiej niż stanowczy i rzeczowy ton. Po prostu nie na Valtera. Przez moment patrzyła na niego taka promienna, ale zaraz przywołała się do porządku. – Tak, jak mówiłam w barze, będziesz musiał pojechać ze mną na pierwsze spotkanie z kupcem. Ylva nawet nie ubolewała nad tym, że nie wszyscy traktują ją poważnie. W zasadzie to dobrze ich rozumiała.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 2, 2015 22:06:07 GMT 1
Valterowi przypominało to trochę zabawę w interesy i bardzo go to wszystko bawiło, bo niewiele miał do stracenia, ale zmarkotniał zaraz, słysząc, że musi gdzieś jechać, z kimś się spotykać, a może jeszcze ma się z tej okazji umyć, ogolić i zostawić Majora w domu? Od razu cały ten projekt przestał mu się podobać. Sven nigdy nie dopuszczał go do żadnych ważnych ludzi, nie bez powodu zresztą, i zupełnie dobrze na tym wychodził! – To mi się chyba nie przyda – oszacował markotnie, ważąc siekierę w dłoniach. A może jednak?
|
|