|
Post by NPC on Mar 26, 2015 23:18:37 GMT 1
Fabryka jest zakładem prywatnym i jej podatki stanowią główne źródło utrzymania miasta. Składają się na nią dwie ogromne hale i reprezentacyjny budynek biurowy (okna na cmentarz). Produkuje się tutaj ekskluzywne eliksiry przeciwzmarszczkowe z krwi nyków. Ponieważ Gjesvaer jest jednym z trzech miast w kraju, w którym populacja nyk nie wymarła, fabryka pięknie zarabia. Od czasu do czasu zdarzają się protesty przeciwko niehumanitarnemu traktowaniu morskich duszków.
|
|
|
Post by Ekaterine Tavadze on Apr 7, 2015 0:28:35 GMT 1
Katja czuła się lekko nieswojo w takich industrialnych miejscówkach, ale nie dawała tego po sobie poznać. Całe dwa dni jechała na eliksirze pieprzowym i też nie dawała tego po sobie poznać. Słowem - wyglądała jak zawsze, to jest jak z obrazka. Myślę, że stukanie obcasów się bardzo nosi po fabrykach, ale w sumie Lena i Else też stukają, więc... Zapukała do drzwi gabinetu Else bardzo głośno i mocno. A potem weszła bez pukania, haha. - Jestem Kat Tavadze, Else, tak? Bez pytania usiadła też na krześle przy biurku, na którym położyła ładny stosik papierów. - Przyszłam ci powiedzieć, że zostałaś nominowana na członkinię komitetu charytatywnego. Umiesz robić galaretki? Inge umiała. Pokochają się, zobaczysz.
|
|
|
Post by Else Hagebak on Apr 7, 2015 0:34:16 GMT 1
Lena jest na, yyy, urlopie, wiec chwilowo nie stuka. Else odgarnela wlosy i podniosla glowe znad stery papierow, ktorymi zarzucila ja Lena, zeby nie przeszkadzala jej w, yyy, urlopie. - Tak, jestem Else, a ty nie krepuj sie, usiadz. Milutka, ale to ze zmeczenia, przejdzie jej. Teraz dopiero dotarlo do niej, co wlasciwie Katja powiedziala. - Zaraz, zaraz, zwolnij. Co za komitet?
|
|
|
Post by Ekaterine Tavadze on Apr 7, 2015 0:37:33 GMT 1
Hahaha. - Charytatywny. Kobieta na twoim stanowisku musi przejmować się takimi pierdołami. Żeby nie stracić społecznego szacunku. W takiej małej wiosce jak ta społeczny szacunek to jest coś, co liczy się bardziej od umiejętności czy pieniędzy. Pewnie prawda. Perfekcyjny uśmiech. - Spotykamy się raz do roku, ostatnie spotkanie odbyło się cztery dni temu i właśnie wtedy, wyobraź sobie, odkryłyśmy z Zeldą, że bez Inge nikt już nie robi galaretek. A, wierz mi, nie tak łatwo znaleźć na tym koncu świata człowieka, który umie robić galaretki jednocześnie będąc na odpowiednim stanowisku. Chociaż tym miastem rządzą kobiety. To już wiadome.
|
|
|
Post by Else Hagebak on Apr 7, 2015 0:42:38 GMT 1
Else kiwala ze zrozumieniem glowa.co prawda nie miala bladego pojecia, jak wygospodaruje na to wolny czas, zwlaszcza, ze Lena jest... no, nie ma jej tu, ale... No wiecie, galaretki, chyba ma do nich slabosc, ale nie mowcie nikomu, bo przeciez zdrowy tryb zycia. - Coz, nie wiem, czy moje stanowisko sie nada, ale umiem robic niezle galaretki. Do czego wlasciwie te galaretki?
|
|
|
Post by Ekaterine Tavadze on Apr 7, 2015 0:45:22 GMT 1
Do jedzenia. Kat nie umie gotować, a Zelda się nie oferowała. - Genialnie. Podsunęła jej papiery. - To protokół z ostatniego spotkania. Nie musisz go czytać. Nie wiem, czy Inge kiedykolwiek go czytała. Haha. To podejście do pracy w Gjesvaer! - Niestety jest jeden problem. Organizujemy coroczny bal w dzień urodzin grabarza. Będziemy zbierać na Grethe, ale, niestety, nic się samo nie zorganizuje, więc pewnie będę musiała ci jeszcze kiedyś zawrócić głowę. Chociaż myślę, że rzeczy w życiu Katji organizują się same.
|
|
|
Post by Else Hagebak on Apr 7, 2015 0:51:55 GMT 1
Else spojrzala pobieznie na papiery, znow na Katje i usmiechnela sie do niej. - W porzadku. Chetnie pomoge, milo bedzie oderwac sie od sluzbowych dokumentow. Chociaz uwielbia swoja prace, ostatnio zdecydowanie za duzo czasu na nia poswieca. Ale z drugiej strony... nie ma rodziny, komu wiec ma poswiecac swoj czas?
|
|
|
Post by Ekaterine Tavadze on Apr 7, 2015 0:54:31 GMT 1
Uśmiechnęła się jeszcze promienniej. - Super. Słowotok jej przeszedł, zobacz, załatwiła, co miała załatwić i przestała paplać jak głupia. - Jak ci się podoba na tym zadupiu? Katja taaaaaaaak kocha to miasteczko, no po prostu.
|
|
|
Post by Else Hagebak on Apr 7, 2015 0:58:46 GMT 1
Rozejrzala sie po swoim gabinecie, nie byl tak okazaly jak ten w Oslo, ale nie narzekala. - Jest w porzadku. Przydalaby sie moze lepiej zaopatrzona biblioteka, ale ogolnie jest wcale niezle. Chyba kiedy tu przyjechala, spodziewala sie, ze bedzie gorzej. No wiecie, ze bedzie tesknic za zgielkiem stolicy, ale coz, to miasto ma jedna powazna zalete. Nie ma tu Sigurda Hagebaka.
|
|
|
Post by Ekaterine Tavadze on Apr 7, 2015 1:01:04 GMT 1
Rozumiemy tę zaletę doskonale! Else jeszcze nie poznała ojca Katji. Katja uważała, że każde miejsce na świecie jest lepsze niż to, w którym przebywa jej ojciec. - Jesteś członkinią komitetu charytatywnego. Możesz wnioskować o zakup książek, których potrzebujesz. Obetniemy ekologom. Myślę, że obcinanie funduszy na wspieranie organizacji ekologicznych to odpowiedź na wszystko.
|
|
|
Post by Else Hagebak on Apr 7, 2015 1:05:18 GMT 1
Else az zaswiecily sie oczy, nie wiedzialam, ze jest taka, hm, zywa! - Naprawde? To swietnie. Ale to obcinanie ekologom troche mnie martwi. Zaczynam zalowac, ze nie zrobilam jej prawniczka na rzecz ekologii, chociaz to by uczynilo ja ofiara losu, a Else zdecydowanie nie jest ofiara losu. - A lepsza kawe tez mi zalatwisz? Szefowa chyba najlepsza chowa dla siebie. Matko, z a r t y!
|
|
|
Post by Ekaterine Tavadze on Apr 7, 2015 1:06:55 GMT 1
Eeeee. Ci ekolodzy protestują przeciwko fabryce, w której pracuje Else. Byłaby to drobna sprzeczność interesów. - Nie marudź, powinnaś spróbować tej lury, którą serwują w szpitalu. Grigol zupełnie się nie zna na kawie.
|
|
|
Post by Else Hagebak on Apr 7, 2015 1:10:47 GMT 1
Wiadomo, ale ona z ta ekologia tylko prywatnie w ramach tego zdrowego trybu zycia. - To jest cos gorszego od t e g o? - zapytala wskazujac kubek stojacy na biurku. - Lena daje mi normalna kawe tylko kiedy chce dowalic mi roboty. Wiesz, tak na oslode.
|
|
|
Post by Ekaterine Tavadze on Apr 7, 2015 1:13:07 GMT 1
Roześmiała się. - Najbliższa porządna kawiarnia to jakieś pięćdziesiąt kilometrów stąd. Oni myślą w kilometrach! W KOŃCU. Przeliczanie na mile w każdym jednym naszym rpgu było wkurwiające. - Cywilizacja nigdy tu nie dotarła. Tak jak ekspres ciśnieniowy.
|
|
|
Post by Else Hagebak on Apr 7, 2015 1:16:43 GMT 1
- Szlag by to. Ja jakos nigdy nie skupialam sie az tak na odleglosciach, zeby przeliczyc na mile. - Zaraz, zaraz, musiala dotrzec, skoro istnieje tu jakas znosna kawa. Ale moze teraz Lena zacznie sie dzielic z Else, no wiesz, skoro oszukuje Gilberta, ze stosuje antykoncepcje.
|
|