|
Post by NPC on Mar 27, 2015 20:32:23 GMT 1
Miejsce dla prawdziwych mężczyzn, a szczególnie drwali i wilków morskich. Wszystko w środku pełne jest drewna, zapachu rozgrzewającego rumu (który tłumi zapach prawdziwych mężczyzn) i opowieści o starych łajbach i portowych prostytutkach.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 0:29:21 GMT 1
Valter był drwalem, wolno było mu więc siedzieć przy barze w samotności, chlać rum po dobrze wykonanej robocie i odpowiadać monosylabami towarzyszom, których opowieści wcale go nie interesowały, bo słyszał je już jakieś sto razy. Ewentualnie dwieście. Major tymczasem kręcił się po barze z nosem przyklejonym do lepkiej od alkoholu podłogi w beznadziejnym, acz wytrwałym poszukiwaniu resztek jedzenia.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 0:34:27 GMT 1
Ylva wpadła do baru i nie zwracając uwagi na dwóch przyjezdnych marynarzy, którzy ją sobie od razy pokazali, rozejrzała się po pomieszczeniu i westchnęła z rezygnacją, gdy nie dostrzegła tam tego, co zobaczyć chciała. Podeszła do baru i przysiadła się do Valtera. – Widziałeś dziś Svena? – spytała trochę niemrawo, bo wiedziała, że nie widział. Z jej obliczeń wynikało, że Sven nie pojawiał się w miasteczku od dobrego tygodnia, a to oznaczało pewnie, że wyjechał gdzieś robić swoje genialne interesy.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 0:41:29 GMT 1
Kobieta w portowym barze! Boże! Valter westchnął ciężko, wymruczał coś, co przy odrobinie dobrej woli można uznać za jakieś powitanie, a potem przepłukał sobie usta rumem, bo zaschło mu w gardle od tego gadania. Gdyby zapytała, czy widział dzisiaj jakieś drzewo, odpowiedź byłaby twierdząca. A tak tylko pokręcił smętnie głową.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 0:48:45 GMT 1
Obawiam się, że Ylvia zdarza się tu bywać. Wiesz, zarządza portem. – Tak sądziłam. Zamówiła rum. Myślę, że za każdym razem, gdy tu jest, zamawia rum i próbuje go pić, wmawiając sobie, że wreszcie się do niego przyzwyczai. – Skurczybyk znowu zalega z płatnościami. Pokręciła głową lekko wkurzona.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 1:00:01 GMT 1
Valter jest tradycjonalistą i wolałby, żeby kobiety nie bywały w portowych barach, ale też nie zamierzał nic konkretnego przedsięwziąć w tym kierunku. Generalnie nie był zbyt przedsiębiorczy. Spojrzał nieco sceptycznie na ten jej rum, ale nic nie powiedział; chciał coś powiedzieć o Svenie i jego skłonnościach do zalegania z płatnościami, ale cóż właściwie można było o nim powiedzieć? Szkoda było strzępić język na tego skurwysyna, więc tylko bezradnie wzruszył ramionami. Major był bardziej kontaktowy – przydreptał i trącił ją mokrym nosem, trochę smutny, bo nie znalazł nic do jedzenia.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 1:07:52 GMT 1
Ylva drgnęła lekko zupełnie zaskoczona przez Majora, ale zaraz zganiła się w myślach – przecież gdzie Valter, tam i Mają, to takie oczywiste. – Cześć, chłopaku! Pochyliła się trochę i pogłaskała majora po głowie. – Może ty widziałeś Svena, hm? Hahaha, z psem jeszcze nigdy nie grałam!
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 1:19:30 GMT 1
Major szczeknął radośnie w odpowiedzi, bo zawsze okropnie cieszyło go, kiedy znajdował się w centrum uwagi, lubił być głaskany i przytulany, i tarmoszony, i całowany, i drapany za uszkiem, i po brzuszku, no mówię wam, zajebista sprawa! – Major, spokój. Boże, on m ó w i.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 1:23:47 GMT 1
!!! Ylva na pewno słyszała już kilka razy głos Waltera, a jednak podniosła wzrok i uśmiechnęła się do niego lekko, kiedy się odezwał, choć zaraz zmarszczyła brwi, żeby dać mu znać, że bardzo się z Majorem lubią i że teraz spędzą ze sobą moment. – Jak go zobaczysz, to go ode mnie pogryź, hm? – zwróciła się do Majora, czochrając go za uchem.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 1:30:40 GMT 1
Jeśli Ylva próbuje w ten sposób wzbudzić w Valterze zazdrość, to niech wie, że łączy ich z Majorem głębokie, braterskie uczucie oparte na wzajemnym zaufaniu i żadna kobieta nigdy tego nie zmieni. Także niech mają ten swój moment. Śmiało. Major nie szczeknął więcej, wyrażał jednak swoje zadowolenie niewerbalnie, merdając dziko ogonem, którym tłukł o wszystko, co się napatoczyło.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 1:35:00 GMT 1
Ylva chciała tylko pogłaskać psa. Nic więcej. No, okej, może jeszcze chciała odsunąć moment, w którym będzie musiała wreszcie wypić ten rum, dlatego poświęciła Majorowi jeszcze dłuższą chwilę i dopiero wtedy wyprostowała się i spojrzała w kieliszek z wielką determinacją. Ostrożnie zanurzyła usta w alkoholu i upiła mały łyczek, próbując opanować grymas obrzydzenia.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 1:43:15 GMT 1
Major był rozczarowany. Na wypadek, gdyby ktoś zamierzał się tym przejąć, zaznaczę, że niezależnie od tego, jak długą chwilę się psom poświęca, one i tak zawsze na koniec są rozczarowane, bo chcą więcej, więcej, WIĘCEJ MIŁOŚCI. Valter udawał, że nie widzi tego jej grymasu; być może nawet uśmiechnął się rozbawiony do swojej szklaneczki taniego rumu, ale nie można było tego stwierdzić z całą pewnością, bo taki był zarośnięty, że tajemnicą pozostaje, jak w ogóle wyglądają jego usta.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 1:51:55 GMT 1
Ylva upiła jeszcze łyczek i choć nie dobiła do swojej normy trzech łyków, postanowiła się poddać. Picie rumu przekraczało jej możliwości, ale spokojnie, w końcu się z tym upora. Upiła więc ten łyk, przełknęła, bardzo dyskretnie się krztusząc, i takoż dyskretnie przesunęła swoją szklankę w stronę Valtera. Rozumiecie, taki trochę żart, trochę konspiracja. Ylva bardzo chciała wyglądać na silną i takie tam.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 2:00:54 GMT 1
Każdy człowiek posiada granice wytrzymałości – grunt to przyjmować porażki z godnością. Valter był bardzo wyrozumiały. Nie wybrzydzał; wypił i odstawił pustą szklankę za bar, żeby pozbyć się dowodów. Mam nadzieję, że Ylva dla własnego dobra usiłowała spożywać rum lepszego gatunku niż ten, którym się tutaj zazwyczaj raczono?
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 2:05:26 GMT 1
Na pewno był to jakiś dobry rum. Ylva uśmiechnęła się do niego lekko, żeby mu podziękować i zaraz zamówiła sobie coś bardziej znośnego, a ponieważ nie podawali tu drinków, pewnie padło na kawę. Albo colę, o, cola też będzie spoko. Mamy próbować zagajać czy lepiej wprowadzić jakiś dynamizm z zewnątrz?
|
|