|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 2:12:08 GMT 1
W takim razie musiała to być miła odmiana dla jego nieszczególnie wysublimowanego podniebienia. Kawę z pewnością podawano tutaj równie obrzydliwą. Rozpuszczalną na przykład. Cola taka światowa. Valter naturalnie milczał. Jeśli przez dynamizm z zewnątrz rozumiesz bójkę w barze, to jednak wybieramy zagajkę, choćby o pogodzie.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 2:20:05 GMT 1
Ylva napiła się coli i od razu zrobiło jej się lepiej. Na tyle lepiej, że aż sobie o czymś przypomniała. – Czy zanim Sven przepadł, zdążył ci powiedzieć, że szykuje się jakieś spore zamówienie na to wasze magiczne drewno? Będziemy rozmawiać o interesach.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 2:42:12 GMT 1
Dziękuję. Nie wiem, czy Valter był w stanie odróżnić magiczne drewno od drewna niemagicznego – nie znał się wprawdzie na magii, ale znał się na drewnie, nie był więc bez szans; Sven jednak i tak robił go notorycznie w chuja, że tak to ujmę bez owijania w bawełnę, z czego zresztą Valter zdawał sobie sprawę, bo Sven był skurwysynem, jak już zostało powiedziane, i właśnie tego należało się po nim spodziewać. Wzruszył ramionami. Pieniądze nie miały dla niego szczególnego znaczenia, już nie. – Nie większe niż zwykle. Jego Sven mógł orżnąć najwyżej na parę złotych monet, ją – na sumy o wiele bardziej znaczące, jak sądzę.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 10:31:53 GMT 1
Ylva spojrzała na niego spod lekko zmarszczonych brwi. - Więc nie powiedział. A moze sam jeszcze nie... Zrobiła nagle wielkie oczy i rozdziawila lekko usta. - Valter, on nie ma pojęcia! Sven nie wie, nie ma go, a interes czeka... Patrzyła na Valtera jednocześnie bardzo uradowana i lekko przestraszona. - Po co komu pośrednik? Możemy to zrobic be niego. Złapała lekko Valtera za ramię i spojrzała na niego oczami pełnymi nadziei. Słyszałam, ze facet nie odmawia? (wymyśliłam im wątek!)
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 12:01:39 GMT 1
Brwi Valtera drgnęły. – Możemy? – powtórzył sceptycznie, odpalając papierosa. Z ich dwójki to Sven był od myślenia, a on od roboty; Sven mówił mu, na którym obszarze ma rąbać, i Valter rąbał, po czym Sven wmawiał mu, że rąbał niedokładnie tam, gdzie powinien, więc nie zapłaci mu tyle, na ile się umawiali, i potem wszystko zaczynało się od nowa. Równie dobrze może to robić Ylva, o ile tylko zna się na rzeczy. Valterowi ostatecznie było wszystko jedno, kto będzie go robił w chuja. W końcu w karcie stoi wyraźnie, że frajer z niego.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 12:22:30 GMT 1
Usmiechnela sie szerzej i bardziej zachęcajaco. - Znam sie na tym na tyle, by wszystko ogarnąć, Valter - zapewniła. - I nie nauczyłam sie jeszcze oszukiwać, wiec... - zasmiala sie. - Wszystko zalatwie, musialbys tylko pójść ze mna na rozmowę ze zleceniodawcą, wiesz, mnie samej mógłby nie potraktować poważnie, ale jesli ty bedziec stał obok, wszystko bedzie w porządku. Bardzo zapaliła sie do tego pomysłu. Haha, dobrze, ze Valt glownnie milczy, zleceniodawcą weźmie go jeszcze za mądrego.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 12:59:08 GMT 1
Valter pozostawał niewzruszony. Dumał długą chwilę nad tym projektem w obłokach sinego dymu, sącząc rum i bezwiednie drapiąc Majora za uchem. Nie wiem, czy jej wierzył – nie wykluczał, że mogła mieć o tym jakieś pojęcie, ale raczej nie postawiłby na to szklaneczki swojego taniego rumu. – Co ze Svenem? Jak już się znajdzie. Dotąd było wprawdzie chujowo, ale stabilnie, a Valter nie lubił zmian.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 14:25:17 GMT 1
Sven rzeczywiście mógłby stanowić jakiś problem, ale Ylva nie zamierzała się nim przejmować. – Wkurzy się, ale nie sądzę, by odważył się zrobić jakąkolwiek awanturę. Ylva nie umiała może jeszcze oszukiwać ludzi, ale to ona decydowała o tym, kto może tu handlować, a kto nie, więc... – Sven kantuje wszystkich. Mnie, ciebie, ich też by okantował. Jeśli załatwimy to bez niego, wszyscy będą zadowoleni. Nie sądzę zresztą, by utrata interesu z drewnem jakoś bardzo go zabolała. Ma inne przedsięwzięcia. Uśmiechnęła się trochę ironicznie.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 16:18:32 GMT 1
Ylva mogła się Svenem nie przejmować, ale Valter nie miał tego komfortu. Gjesvaer było bardzo małym miastem, mężczyźni znali się, pracowali razem, pili w tych samych barach i to, że Sven istotnie kantował wszystkich, nie oznaczało wcale, że Valter mógł okantować jego, dogadując się za jego plecami i eliminując go z interesu. Wolał się w to nie mieszać. – To wasza sprawa. Mówiłam, że frajer.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 16:28:56 GMT 1
Ylva rozpromieniła się. – Czyli stoi?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 16:39:19 GMT 1
Valter się trochę nachmurzył. – Svena wciąż tu nie ma. Jej tok myślenia był dla niego więcej niż niezrozumiały.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Mar 28, 2015 16:41:56 GMT 1
To myślenia Valtera był za to nieco niezrozumiały dla niej, ale teraz chyba wszystko już jasne. – Ach. Oczywiście – powiedziała jakby bardziej do siebie. – Załatwię z nim wszystko, jak tylko się pojawi. Załatwię to może za dużo powiedziane, ale... – Interes nie może czekać. Bo ucieknie.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Mar 28, 2015 18:22:54 GMT 1
Valter chciałby móc powiedzieć, że nic go to nie obchodzi i nie zamierza nawet kiwnąć palcem, póki sobie tego na wyższym szczeblu nie wyjaśnią; że on tu tylko macha siekierą za marne grosze i gwiżdże na te jej uciekające interesy, bo to nie jego problem, on sobie zawsze może upolować łosia na obiad, z głodu nie umrze. Ale. Zawsze jest jakieś ale. To chyba te smutne doświadczenia z interesami jego kuzyna sprawiły, że wolał unikać sytuacji, w której ktoś przez kogoś traci jakieś pieniądze, bo to się zwykle źle kończy. Dopił więc resztę rumu, podniósł się niechętnie, cmoknął na Majora i oznajmił: – Poszukam go. No i poszedł, zanim Ylva zdążyła zaprotestować.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 3, 2015 20:30:34 GMT 1
Ylva załatwiała właśnie coś z marynarzami – siedziała przez kilkanaście minut przy stoliku z kilkoma facetami, z których dwóch nie było jeszcze nawet pijanych, pozwoliła ze sobą trochę poflirtować, pośmiała się i po chwili wstała od stołu bardzo zadowolona. Tak zadowolona, że zanim wyszła, usiadła przy barze i zamówiła sobie rum. Może dziś uda jej się go wypić?
|
|
|
Post by Ingvaldsen on Apr 3, 2015 20:44:45 GMT 1
Ingvald wtoczył się do baru, robiąc dużo szumu. Po drodze zdołał jeszcze wypić jedną butelkę. Krzyknął coś do towarzystwa, które właśnie opuściła Ylva, błyskawicznie dzieląc ten obóz na pół - na tych, którzy chcieli go stąd wypierdolić i na tych, którzy chcieli się napić. Ingvald był w nastroju na jedno i na drugie, nie zdecydował jednak, w jakiej kolejności.
|
|