|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 20:54:49 GMT 1
Mały, ale solidny domek wybudowany siłą ludzkich rąk, bez użycia magii; drewniany, o wysokim dwuspadowym dachu, z niewielkim gankiem od frontu, położony nad skarpą w północnej części lasu, z dojściem możliwym wyłącznie od południa, ale wytrwali mogą też próbować przez gęste krzaki od wschodu. Design spartański – jeden stary fotel w pobliżu żeliwnego piecyka, kawałek blatu, prosty stół z dwoma krzesłami, głowa łosia na ścianie; w drugiej izbie łóżko i szafa, oddzielająca tak zwaną sypialnię od tak zwanej łazienki, na którą składa się metalowa balia udająca wannę oraz miska udająca umywalkę wraz z kawałkiem rozbitego lustra – a wszystko to na zaledwie trzydziestu stosunkowo jasnych, zaskakująco czystych i zadbanych metrach kwadratowych. Kuchenne drzwi wychodzą z kolei na wąską, krętą ścieżkę, która prowadzi do luksusowego wychodka z inspirującym widokiem na fiordy, a po drodze znaleźć można także niewielką szopę, która nawet nie udaje, że służy do czegoś poza pędzeniem bimbru.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 4, 2015 21:04:56 GMT 1
Wiosna jednak sobie odpuściła i do Gjesvaer wróciły normalne zabójcze mrozy – nie pytajcie więc, jak to możliwe, że w tych warunkach wieczorem rozpętała się śnieżyca, bo odpowiedzią zapewne będzie tylko: magia! Normalnie Ylva w taką pogodę nie wyściubiłaby pewnie nosa poza wyspę, śnieg zaskoczył ją jednak w jakichś dwóch trzecich drogi do Valtera, więc w sumie nie było już sensu zawracać. Założyła kaptur, otuliła się szalem i bardzo mocno trzymała kciuki za to, by Valt w ogóle był w domu. Bo to, że nie było go w barze (sprawdziła), jeszcze nic nie znaczyło, nie? Gdy wreszcie zastukała do drzwi Skovgaarda, przypominała trochę śnieżkę o bardzo jasnych błękitnych oczach i generalnie wyglądała tak, jakby bardzo potrzebowała – hahaha – rumu.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 21:21:18 GMT 1
Valter powitał ją w progu ze strzelbą i chyba jej nie rozpoznał. Macie trzy sekundy.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 4, 2015 21:28:49 GMT 1
Proszę cię, tych błyszczących słodkich oczek nie rozpoznał? Hm, no może nie. – Valter! Ylva zdjęła kaptur tylko trochę przestraszona, bo znała Valta już na tyle, by spodziewać się po nim różnych takich. Może chociaż Major ją rozpoznał?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 21:46:00 GMT 1
Nie sądzę, żeby oczy to było akurat to, co Valtera najbardziej interesowało w kobietach. Wyburczał coś gniewnie pod nosem, trochę rozczarowany, że to nie jakiś zagubiony turysta, którego mógłby legalnie zastrzelić na swoim własnym ganku; strzelanie do miejscowych było jednak w złym guście. Zmierzył ją złym spojrzeniem, niezdecydowany zważył broń w ręku, ale w końcu tylko westchnął ciężko i po prostu wciągnął ją środka, zanim nawiało mu więcej tego przeklętego śniegu. Major tymczasem był zajęty wpierdalaniem wieczornej porcji mięsa łosia. Priorytety.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 4, 2015 21:54:18 GMT 1
No tak. Cycków raczej nie widać spod ośnieżonych kożuchów. Ale spoko, pod spodem Ylva na pewno ma jakąś obcisłą kieckę. – Miałam nadzieję, że będzie już wiosna – westchnęła chyba bardziej do siebie. Zdjęła z siebie kożuch, czapkę, szalik i nawet buty i potarła o siebie dłonie, żeby się rozgrzać. – Przyniosłam zaliczkę i mapy drzew. Sięgnęła po swoją torebkę, którą na moment postawiła na podłodze, i usiadła na krześle. Wyjęła sakiewkę, w której była pewnie z trzykrotność tego, co Valt dostawał od Svena za jedną robotę (a to tylko zaliczka), jakieś papiery i butelkę rumu.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 22:11:57 GMT 1
Przepraszam, to był mój tekst, on jest bardzo nieśmiały, jeśli chodzi o kobiety. Valter obserwował ją w ponurym milczeniu; stał trochę głupio z boku i nie wiedział, co właściwie powinien ze sobą zrobić, bo czuł się nieswojo we własnym domu, kiedy był w nim ktoś oprócz niego i Majora – robiło się nagle jakoś ciasno. – Słabo liczysz – mruknął, wskazując brodą na sakiewkę z zaliczką. Jak chciała utrzymać się w tym biznesie, skoro zamierzała tyle zapłacić komuś za machanie siekierą?
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 4, 2015 22:19:28 GMT 1
Taki niedźwiedź nieśmiały? – Po prostu nie umiem jeszcze kantować, mówiłam ci. Żarciki! Uśmiechnęła się do niego. – Zresztą robota będzie większa, niż sądziłam. Pokazałaby mu te papiery, ale naprawdę musiała się najpierw trochę rozgrzać, więc... – Masz jakieś szklanki?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 22:35:59 GMT 1
Odpowiem tak: jest taka scena w Lawless, w której Jessica Chastain przychodzi w środku nocy do Hardy'ego, rozbiera się przed nim, a on wciąż nie rozumie, o co jej chodzi. Wyobraź to sobie. Valter właśnie ostatecznie przestał wierzyć w powodzenie tego projektu – jak tu niby robić interesy z kimś, kto nie potrafi nie tyle kantować, co przynajmniej dobrze liczyć? On wprawdzie nie potrafił, ale generalnie nie potrafił wiele więcej poza machaniem siekierą. Był na samym końcu łańcucha pokarmowego i było mu z tym dobrze; wyżej trzeba było walczyć o przetrwanie i każdego galeona, a zdaje się, że Ylvie zależało na przetrwaniu nie tylko swoim, ale i swojej rodziny? Był tym tak zniechęcony, że rzucił się szukać szklanek, ale znalazł tylko jakieś dwa obite kubki, w tym jeden z oderwanym uchem.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 4, 2015 22:49:39 GMT 1
Hahaha, to była jedna z lepszych scen tego filmu! Ylva przyglądała mu się uważnie przez moment. – Wyluzuj, Valter. Podniosła się i wzięła od niego te kubki. – Kupcy są zadowoleni, ja jestem zadowolona, więc ty chociaż wyluzuj. Patrzyła na niego trochę ostro.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 22:59:28 GMT 1
Obejrzałabym jeszcze raz, ale poza nimi w tym filmie nie ma nic interesującego. Valter źle znosił zmiany i zawsze wydawało mu się, że wcześniej było lepiej, nawet jeśli nie było – teraz najwyraźniej tęsknił trochę za tym moczymordą Svenem i chyba czuł się nawet odrobinę winny, że kręcił tutaj taki gruby interesik, kiedy tamten siedział w pierdlu. Normalnie nóż w plecy. Nachmurzył się jeszcze bardziej, kiedy kazała mu wyluzować, ale usiadł ciężko przy stole i zaczął oglądać te mapy.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 4, 2015 23:03:13 GMT 1
Plus pięć do lojalności! Postawiła kubki na stole i stanęła obok niego. Podała mu butelkę, żeby nalał, i sama zaczęła przyglądać się mapom. – Chcą drewna z tego i tego obszaru. Pokazała palcem.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 23:09:46 GMT 1
Valter siedział za lojalność. Przyglądał się wskazanym obszarom bardzo uważnie, ale myślę, że jego umiejętność czytania map była taka sobie, stąd Svenowi tak łatwo przychodziło kantowanie go. – Wszystko? Rozlał z tej okazji alkohol do kubków; to było sporo rąbania.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 4, 2015 23:14:59 GMT 1
Mówisz, że słabo z mapami? – Tak. Oznaczę ci jeszcze te drzewa. Wzięła kubek do ręki. Czy tym razem uda jej się wypić cały kubek rumu? Hm.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 4, 2015 23:24:38 GMT 1
Myślę, że był w stanie przełożyć dane wartości na odległości rzeczywiste i mniej więcej odnaleźć dany obszar w lesie, ale nie sądzę, żeby na miejscu zawracał sobie głowę skonfrontowaniem tego z mapą, kiedy już się zabierze za robotę. W każdym razie ze spożyciem rumu na pewno nie miał problemów. – Na kiedy? Człowiek konkret.
|
|