|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 5, 2015 23:57:55 GMT 1
Odsunęła się od stołu i wróciła do Majora. I napiła się rumu. Z jej perspektywy to był wielki progres: siedziała właśnie w jakiejś prymitywnej chacie prostego drwala, z którym robiła interesy, zabawiała jego psa i piła rum. Wszystko, czego nie powinna robić panienka z dobrego domu. Wszystko, co powinna robić kobieta, która chce sobie udowodnić, że może być silna i niezależna. (no, okej, nie wszystko, ale...)
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 6, 2015 0:03:27 GMT 1
Silna i niezależna kobieta nie piłaby alkoholu, który jej nie smakuje, tylko po to, żeby komuś coś udowodnić! Valter tymczasem uśmiechał się do siebie zadowolony, sącząc swój niewybredny trunek, bo wiedział, że miał rację. Czy dobre wychowanie nie pozwala na zabawę z psem?
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 6, 2015 0:09:05 GMT 1
Jak powiedziałam: kobieta, która chce to sobie udowodnić. Silna i niezależna to była Amber. Myślę, że wychowanie Ylvy nie pozwalało na zabawę ze zwierzętami w ogóle. – Chcę spróbować, Valter. Wyciągnęła rękę po jego kubek, bo w jej kubku wciąąąąż był rum.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 6, 2015 0:29:12 GMT 1
Jakoś dziwnie się do tego zabierała, ale nie nam to osądzać. Valter uprzejmie pozwolił jej decydować o samej sobie i oddał jej kubek. W najgorszym wypadku mogła mu zarzygać podłogę, w najlepszym – z przyjemnością powrócić do resztek swojego rumu, bo alkohol jego produkcji smakował benzyną i był zabójczy dla szarych komórek. Liczymy na jakąś zdroworozsądkową reakcję.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 6, 2015 0:42:03 GMT 1
Ylva upiła niewielki łyk i chyba nie uwierzyła w smak tego napoju, bo zaraz wzięła kolejny, większy, co było ekstremalnie złym pomysłem. Przez moment naprawdę wyglądała, jakby miała zwymiotować, ale dzielnie poradziła sobie z tym uczuciem. Tutaj akurat przydało jej się porządne wychowanie! – Z czego to produkujesz, Valter? Z odpadów z fabryki? Oddała mu kubek bardzo grzecznie. Za moment powinna być już nieźle nawalona, co?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 6, 2015 9:56:28 GMT 1
No i czy nie była to skuteczna metoda wychowawcza, pozwolić jej się sparzyć, żeby już więcej nie chciała wkładać paluszków w ogień? Valter przyglądał się jej reakcji z wyrozumiałością i nawet bardzo taktownie postanowił się z niej nie nabijać; przyjął od niej kubek i tylko pokręcił głową. – Nie chcesz wiedzieć. Nie chciała. Naprawdę. Ale odpady z fabryki brzmią bardzo prawdopodobnie. W każdym razie to tajemna receptura i nikomu jej nie zdradzimy!
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 6, 2015 14:41:02 GMT 1
Nie chwal dnia, jeszcze nie wiemy, czy mu tego całego nie wypije, kiedy już poczuje porządnie alkohol. Uśmiechnęła się. – Masz rację. Nie chcę. Napiła się rumu, żeby zabić smak Valterowego bimbru.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 6, 2015 16:33:27 GMT 1
Wtedy Valter chyba tak łatwo jej tego kubka nie odda, zatrucie alkoholem to jednak poważna sprawa, i nie mówię tutaj o ogólnej słabości dnia następnego. Dzisiaj coś często miewał rację, zauważyłyście? Ostrożnie, jeszcze się przyzwyczai.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 6, 2015 17:25:05 GMT 1
Jak się przyzwyczai, to zacznie się rządzić? Ylva przez moment milczała, głaszcząc Majora i ustalając z samą sobą, że jest już co najmniej lekko pijana. – A ty? – spytała po chwili, spoglądając na Valtera. – Jak znalazłeś Majora?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 6, 2015 20:44:06 GMT 1
Myślisz, że zacząłby się rządzić, tak na stare lata? Już mu to chyba nie grozi; za bardzo ceni sobie spokój, którego tak długo szukał. Popadł w lekką zadumę, obmacując na sobie wszystkie kieszenie w poszukiwaniu papierosów, w końcu jednak znalazł, odpalił jednego, resztę rzucił na stół. – Na cmentarzu – wyznał pogodnie, uśmiechając się do swoich myśli w kłębach sinego dymu. – Jako jedyny przyszedł na pogrzeb swojego właściciela. Ale wymyśliłam! Uznałam, że podarujemy sobie historię o zmaltretowanym szczeniaku w śmietniku, już wystarczająco naoglądałam się dzisiaj wieszanych psów, zarzynanych owiec i martwych królików.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 6, 2015 20:51:40 GMT 1
O tak, fajeczki to było to, czego potrzebowali! Ylva nachyliła się nad Majorem, pocałowała go w łepek, odstawiła swój kubek na stół i podniosła się z lekkim trudem. Przytrzymała się blatu i bez pytania poczęstowała się papierosem Valtera. Bardzo chciała coś ze sobą zrobić, bo zaczynała odczuwać nagły przypływ dynamizmu, ale ponieważ nie miała żadnego pomysłu na to, jak spożytkować tę energię, usiadła tylko na stole tuż obok Valtera. – Więc nie jesteś jego pierwszym właścicielem? Trochę ją to zdziwiło, bo Major zdawał się nikogo nie kochać tak, jak kochał Valta. Nachyliła się trochę, by Skovgaard mógł odpalić jej papierosa.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 6, 2015 21:04:26 GMT 1
Odpalił. – Co z tego? Major kochał cały świat po równo; Valter po prostu był pierwszym, który nawinął mu się po stracie właściciela, i nakarmił go, zamiast przegonić. Psy bardzo przywiązują się do ludzi, którzy je karmią – nie było w tym nic szczególnego, żadnego romantyzmu.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 6, 2015 21:16:22 GMT 1
Ylva zaciągnęła się głęboko i odpowiedziała dopiero, gdy wypuściła z ust dym: – Nic. Po prostu myślałam, że masz go od szczeniaka. Spojrzała w sufit i uśmiechnęła się, zaczynając machać nogami.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 6, 2015 21:21:11 GMT 1
Ale jej wesoło! Valter nic już nie odpowiedział, bo nie było o czym mówić; zwilżył gardło benzyną i dalej beztrosko ćmił fajeczkę. Dajcie znać, jeśli będziecie rzygać.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 6, 2015 21:32:33 GMT 1
Wesoło, bo upija się jak ja. Więc prędzej zacznie mu tu biegać w kółko, niż będzie rzygać. Ylva radośnie paliła sobie fajeczkę i machała tymi swoimi drobnymi stópkami, aż w końcu o czymś sobie przypomniała. Ach, jak ją to rozbawiło! Aż zasłoniła usta dłonią. Przesunęła się trochę, tak że teraz siedziała dokładnie naprzeciwko Valtera (co chyba oznacza, że nie może już machać łapkami, bo ma nogi jakoś między kolanami Valtera?). Nachyliła się lekko i spojrzała mu w oczy trochę rozbawiona, trochę przestraszona, a trochę starając się wyglądać bardzo poważnie. – Valter, wiesz, że w tym stanie i w taką pogodę nie mogę wrócić do domu? Bo umrę. Co Valt na to?
|
|