|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 7, 2015 18:39:32 GMT 1
Ylva rozwaliła się na fotelu Valtera, ale widząc, że nie zareagował, jej entuzjazm do siedzenia na fotelu umarł. Zrobiła bardzo smutną minkę, podniosła się i podeszła do Valtera. Złapała go lekko za ramię i szturchnęła kilka razy, a potem nachyliła się i zbliżyła twarz do jego twarzy, żeby spojrzeć mu w oczy. – Nawet po takiej ilości alkoholu nie da się ciebie choć trochę rozruszać? Było jej trochę smutno, ale spoko, zaraz jej przejdzie.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 7, 2015 18:49:43 GMT 1
Nie migaj się od odpowiedzi! Valter istotnie nie zareagował; mógł żyć z tym, że ktoś siedzi w jego fotelu. – Nie jestem tresowana małpą – odburknął na jej zaczepkę. Po jakiej ilości niby? To była żadna ilość, moja droga! Teraz to on pił dla smaku, a nie po to, żeby się urżnąć, co zresztą robił bardzo, bardzo rzadko i pewnie dlatego nie byli z Ingvaldem najlepszymi przyjaciółmi na świecie.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 7, 2015 18:55:41 GMT 1
Nie migam, zapomniałam. Ale tak naprawdę to nie wiem. Bo z jednej strony na pewno ma, ale z drugiej – dzięki temu dostała to, czego chciała całe życie: niezależność. No, może trochę ją ta niezależność przerasta, ale... – Oczywiście, że nie jesteś. Przejęła się trochę tym jego komentarzem, uśmiechnęła się więc przepraszająco, wróciła na stół i znów oparła stopy o kolano Valtera. – Wiesz, mój ojciec mówił, że przy odrobinie chęci każdego da się wytresować. To była smutna uwaga.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 7, 2015 19:14:46 GMT 1
Nie wiem, czy niezależność to dobre słowo. Niby mogła robić, co jej się podobało, a jednak wciąż była tutaj uwiązana, zajmując się portem niejako z konieczności – nazwałabym to raczej wzięciem na siebie odpowiedzialności niż niezależnością. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie, bo tylko żartował. – Pewnie znał się na rzeczy. Smutne było to, że chyba się z tym zgadzał.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 7, 2015 19:57:18 GMT 1
Masz rację. Ale dla niej to i tak nieporównywalne z tym, co miała. Ylva westchnęła. – Oj, znał się, znał. Wystarczy spojrzeć na moją matkę, nie? Matka Ylvy od czasu aresztowania męża jest w zasadzie wyłączona z życia. Całe dnie spędza, gapiąc się w sufit, prawie w ogóle się nie odzywa. Totalne załamanie nerwowe. Valter pewnie miał okazję ją widzieć, kiedy naprawiał coś w domu Lyngstadów.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 8, 2015 10:39:50 GMT 1
Valter przestał się uśmiechać. – Co z nią? Wrażliwość z zaskoczenia! W porcie różne rzeczy o Lyngstaadowej gadali, ale co oni wszyscy mogli wiedzieć? Valter nie dawał wiary plotkom powtarzanym przez pijanych marynarzy – niby widział na własne oczy, że dobrze to z nią nie było, ale to nie była jego sprawa.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 8, 2015 18:38:49 GMT 1
Ylva też jakoś posmutniała. Myślała chyba, że tylko tym rzuci i zaraz zmienią temat, ale skoro nie, to nie będzie udawać, że nic jej to nie obchodzi. – Jak zwykle, Valt, kiepsko. Ostatnio wykrzyczała mi w twarz, że przynoszę wstyd rodzinie, po czym zamknęła się w pokoju na trzy dni. Wykonała jakiś nieokreślony ruch ramionami. – Dagny i Aina uważają, że trzeba ją gdzieś oddać. Dagny i Aina to siostry Ylvy. Dwie słodkie i bardzo rozpieszczone arystokrateczki.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 8, 2015 22:51:12 GMT 1
Mogę się założyć, że on tych jej sióstr nawet nie rozróżniał. Trochę go tym wyznaniem zaskoczyła, ale nie dał tego po sobie poznać. Skinął tylko głową i nic nie powiedział, bo nie wiedział, co właściwie miałby w takiej sytuacji powiedzieć. Że mu przykro? Było mu przykro, i zaraz utopił ten smutek w alkoholu. Ylvie radzimy zrobić to samo.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 8, 2015 23:08:13 GMT 1
Ylva sięgnęła po swój kubek i wypiła do dna. Nie było tego za dużo, ale nie marudziła. Jeszcze. Opuściła głowę i przez moment milczała. W końcu jednak spojrzała na Valtera dość żałośnie i powiedziała cicho: – Nie chcę zamykać jej w szpitalu, Valt. To mimo wszystko moja matka. Myślę, że tak właściwie matka nie zrobiła Ylvie nic złego, kto wie, może kiedyś nawet zrobiła dla niej coś dobrego? Ale, hej, Ylva, nie będziesz nam tu chyba płakać?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 8, 2015 23:18:41 GMT 1
O nie, nie, nie, nie. Valter spanikuje, jeśli ona zacznie płakać. Musiał zresztą wyczuć w jej głosie tę niebezpieczną, żałosną nutę, bo aż się spiął i bardzo długo nic nie mówił, jakby oczekiwał najgorszego, ale w końcu wydusił z siebie ostrożne: – Nie mogliby jej tam... pomóc? Sam nie bardzo w to wierzył, ale chyba chciał ją jakoś pocieszyć.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 8, 2015 23:29:24 GMT 1
Skrzywiła się lekko. – Pomóc? Jak? Zajrzała do swojego pustego kubka. – Przecież opiekuje się nią lekarz. Zresztą im przecież nie chodzi o to, żeby jej pomóc, tylko o to, że taka matka to wstyd. Wiadomo. Priorytety.
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 8, 2015 23:32:59 GMT 1
Nie prosiła wprawdzie o radę, ale ją dostanie, i to najlepszą, na jaką było go stać, mianowicie: – Chrzanić je. Nawet Major się ożywił.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 8, 2015 23:40:08 GMT 1
Ylva najpierw się uśmiechnęła, ale potem znów zrobiło jej się smutno, potem z kolei jakoś tak dziwnie, a przede wszystkim – pijano, więc zanim dobrze przemyślała sprawę, zsunęła się zwinnie ze stołu, usiadła Valterowi na kolanach i przytuliła się do niego lekko, bo uznała, że to najlepszy sposób na powstrzymanie płaczu. Cóż, miała rację. Pozostaje więc tylko pytanie: czy z tym myciem mówiłaś poważnie i czy to znaczy, że Valt z bliska śmierdzi?
|
|
|
Post by Valter Skovgaard on Apr 9, 2015 0:01:46 GMT 1
Kwestia ta jest warta szerszej refleksji, jak sądzę. Otóż, Valter z całą pewnością nie spełniał współczesnych standardów higieny osobistej, bo i nie musiał – mieszkał, pracował oraz cały swój wolny czas spędzał w lesie, a jeśli już spotykał jakąś żywą duszę, to w dziewięćdziesięciu dziewięciu przypadkach na sto byli to pijani marynarze, ludzie o nieszczególnie wrażliwym zmyśle powonienia. Wobec tego należy założyć, że według standardów Ylvy, Valter istotnie śmierdział – nie wstydzimy się tego, jesteśmy w końcu klasą robotniczą i ciężko pracujemy fizycznie! Ale jeśli ta kwestia bardzo was niepokoi, to zdradzę wam w sekrecie, że jego matka to była twarda sztuka i tak go ustawiła, że wciąż chodził jak w zegarku i bardzo się pilnował z utrzymywaniem w porządku nie tylko siebie, ale i swojego otoczenia. Tylko nie mówcie nikomu, bo koledzy będą się z niego śmiali. Nic więcej nie mam do powiedzenia, bo Valter się spłoszył i nawet nie drgnął.
|
|
|
Post by Ylva Lyngstad on Apr 9, 2015 13:38:13 GMT 1
Nie powiemy, obiecuję. Ylva jeszcze troche posmutniala i wtulila nos w szyję Valtera. Jego, powiedzmy, męski zapach początkowo ja troche obezwladnil i nawet chciała sie przez moment odsunąć, ale szybko jej przeszło. Valter nadal sztywny? Jesli tak, to mysle, ze nie bedziemy go za dlugo męczyć.
|
|